Wspaniały niegdyś Wesley Snipes („Pasażer 57”) zszedł na psy i śladem innego kopacza – Stevena Seagala grywa teraz w taniutkich filmikach kręconych ze względów finansowych często w niedrogiej dla Amerykanów Europie środkowowschodniej, w tym przypadku w Rumunii. Niskie nakłady, a więc i niski poziom tej taśmowej produkcji. Dawne gwiazdy rozmieniają się w takich filmach na drobne. To złudny zarobek, bo po następne dziełko ze Snipesem nie sięgnę. Występ w takim nędznym filmie to pocałunek śmierci i gwóźdź do trumny aktorskiej kariery. U boku dzielnego herosa jakaś wytatuowana Rumunka z silikonami. I po co ja to oglądałem?
Zgadzam się co do tego że ostatnio dużo aktorów schodzi na psy w tych rumuńsko-bułgarsko-polskich filmach, choć Steven Seagal od 2,3 lat tworzy znowu w USA. Każdy aktor ma słabsze lata.
Ja też generalnie uwielbiam Seagala ale niestety oscar_4 powiedział prawdę - ostatnie 10 lat Steven S. w aspekcie kina - z kilkoma nielicznymi wyjątkami - może wyrzucić do kosza. Nie uważam żeby była to obraza. Przykro mi, ale dla mnie ta bardzo smutna prawda :-(((.
Co do "Detonatora" to również w 100% popieram oscara_4 - Snipes był tak kiepski w tym filmie, że po prostu żenada... a fabuła - w ogóle już o tym nie wspomnę. Jednym zdaniem film z najniższej półki w wypożyczalni...